Sporo się zastanawiałem, czy w ogóle odpowiedzieć na komentarz pozostawiony przez jednego "odważnego" (bo dość enigmatyczny podpis po sobie zostawił) studenta. I tak wiem, że już Pan zdał, więc o co chodzi? W każdym bądź razie doszedłem do wniosku, że nie skomentuję, lecz odpowiem: każdy ma prawo do swojego zdania, tak, jak każdy ma prawo do zamknięcia okna przeglądarki jak komu czyjaś gęba nie pasuje. Nie robię tego co robię dla poprawy własnego ego, bo nie potrzebuję tego - wystarczająco zdaję sobie sprawę z własnych słabości i chyba nawet dobrze mi z tym; szkoda tylko, że skoro napisał Pan co napisał, to znaczy, że niewiele Pana na tych zajęciach udało mi się nauczyć. Rozbawił mnie tekst o moderowaniu... Raz jeden usunąłęm komentarz z księgi, ponieważ zawierał jakieś nieskoordynowane bluzgi. Nie po to jest księga, żeby mi słodzić. A wszystkich "lizusów" powinien Pan przeprosić. Ot tak, z powodu wysokiej kultury osobistej. Serdecznie Pana pozdrawiam. I nie ma w tym nic z ironii (naprawdę).
Dziś natomiast... Mam sporo pracy (jak zwykle), więc już skończę. Może by tak iść za modą i utopić jakiego laptopa?