wtorek, 9 września 2008

Zazou

Jakieś smutne rzeczy wokół się dzieją. Nie o wszystkim pisać chcę i mogę, ale... Zmarł Hector Zazou. To głupie, że odszedł człowiek, który nie dość, że miał dopiero 60 lat, to jeszcze urzekał tak piękną muzyką. Choć przecież można by rzec, że to głupie, że w ogóle musimy odchodzić. Zwłaszcza, kiedy dzieje się to przed czasem. Nie mam jednak zamiaru uciekać w miałkie problemy filzooficzne, po prostu strasznie mi smutno jest...

A klops! A tak właśnie!

1 komentarz:

Karol pisze...

Doskonale rozumiem Pański smutek i poniekąd żal, że odszedł ktoś tak wielki. Może nie byłem fanem Zazou, ale miałem do niego ogromny szacunek. Głownie z tej przyczyny, iż współpracował z Björk, której muzykę bardzo lubię.
Pozdrawiam gorąco, przesyłając ciepły powiew zrozumienia.
Karol Zieliński