Myślałem, że prawo serii to wymysł mediów, które na fali jednej, w udany sposób sprzedanej sensacji, natychmiast wyszukują drugą, podobną. Aż wreszcie i mnie dopadło. W piątek spalił mi się komputer. Zanim uda mi się zrobić cokolwiek z dyskiem, z którego dym i smród poszedł (jeśli w ogóle uda mi się cokolwiek z tym zrobić) zostałem z nowym komputerem, któremu trzeba nadać duszę i wszystkie programy na nowo. Oczywiście jeśli ktoś coś do mnie wysłał dwa tygodnie i wcześniej temu i nie doczekał się odpowiedzi, to się raczej nie doczeka, bo tej poczty nie ma (aż tak daleko nie sięgła, niestety, moja kopia zapasowa). Prosiłbym o cierpliwe wysłanie jeszcze raz.
Sobota rano, wraz z koleżanką jedziemy do Bełchatowa, do studentów, aż nagle, gruchnęło, skrobnęło i... zostałem również bez samochodu. Teraz czekam aż pewien miły Pan: a) znajdzie silnik do mego auta b) wymieni rzeczony c) wystawi mi za to rachunek.
Zaczynam wierzyć, nie tylko w prawo serii, ale również w to, że w styczniu przypada statystycznie najgorszy dzień w roku.
Ale wy choć ducha nie gaście! Dobranoc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz