Mojemu przyjacielowi zasuwającemu jak wół w szpitalu obcięto pensję o ca. 400 złotych miesięcznie (a roboty ma tyle ile miał, jeśli nie więcej, bo personelu coraz mniej). To daje 4800 rocznie, przez 10 lat 48000 czyli nawet nie jedną dziesiątą premii Pana ex- prezesa od Stadionu. Taki przejaw ignorancji decydentów i "sprawiedliwego podziału dóbr" (nie, sprawiedliwy to dla mnie wcale nie po równo, ale według zasług), że aż mnie mdli z wściekłości. Czy potrzeba nam scenariusza greckiego, gdzie ludzie pokazują rządowi co sądzą, a rząd się nie przejmuje? Napuszcza się nas na Greków, że dostawali jakieś kuriozalne dodatki za mycie rąk, nie spóźnianie się do pracy, etc. A jak się do tego mają mega-kuriozalne pensje prezesów banków, pożal się boże menadżerów, którzy mają tyle wspólnego ze społeczną odpowiedzialnością biznesu co ja z taką horrendalną kasą? A może właśnie powinno być tak jak w Grecji, gdzie pieniądze daje się tym, którzy faktycznie tworzą dochód pracując, a nie pomnażają kasę z kasy, wysysając ją z tych co harują?
3 komentarze:
Tylko nie napisałeś kim jest ten Twój znajomy pracujący w szpitalu. Jeśli jest to biedny Pan lekarz medycyny wyciągający co najmniej 7000 netto miesięcznie, mający 300m2 chatę w Łodzi i dwa nowe Mercedesy to mu nie współczuję.
A co do Greków, to w Angorze był spis najgłupszych dodatków, które te nieroby dostawały. Sam bym chciał koło 300 euro miesięcznie za punktualne przychodzenie do pracy.
Mój znajomy to sanitariusz, dźwigający bezwładne ciała ciężko chorych (nieprzytomnych), podmywający ich, dezynfekujący sprzęt i łóżka, słowem robiący za najniższą krajową wszystko to, czego nie mają siły robić pielęgniarki (bo pielęgniarka jak pracownica Biedronki - dużo zrobi, ale palety jednak nie podniesie).
A co do Grecji - więcej sensu widzę w dodatku dla Cibie, czy tego szeregowego greckiego pracownika za punktualne przychodzenie do pracy niż w premii dla prezesa banku, który przyniósł co prawda straty, ale dostał dofinansowanie z budżetu państwa! Albo za to, że ktoś w ogóle wybudował stadion, choć w tym celu został w ogóle zatrudniony i pobierał pensje.
Z tymi pielęgniarkami to bardzo ciekawa sprawa. Na zachodzie każdy kraj ma deficyt pielęgniarek, ponieważ niewiele osób chce pracować w tak ciężkim zawodzie. U nas widocznie tak dużo osób chce pracować w tym zawodzie, że szpitale nie zostały jeszcze zmuszone do zachęcania pracowników płacą. A gdyby wszystkie pielęgniarki się zwolniły i nikt nie chciałby przyjść na ich miejsce? Płace w końcu byłyby na odpowiednim poziomie. Ale to nierealne...
Prześlij komentarz