poniedziałek, 15 listopada 2010

Ludzie, zorientowanie się w propozycjach kandydatów do samorządu to obłęd. Większość w ogóle jest nieznana, niegramotna, a poszukiwania w internecie to cały dzień i czerwone oczy z wpatrywania się w klawiaturę. Wydawało mi się, że skoro jesteśmy w demokratycznej Europie i w XXI wieku to takie medium jak internet będzie doskonałą platformą do zaprezentowania tych co mają nas reprezentować. Okazuje się, że nic bardziej mylnego. Zacznijmy od listy kandydatów, już tu trzeba wykazać hart ducha. Do tego brak na stronie UM mapy z okręgami (spis dla przeciętnego obywatela jest po prostu nie do przejścia)! Co do kandydatów, gdy tylko udało się ich odnaleźć - tylko trójkę znalazłem bez większych problemów w necie. A i tak niezbyt wiele udało mi się konkretów dowiedzieć. Oczywiście wiem, że gdybym się bardziej postarał, skontaktował z kandydatem, etc. itd. itp., ale wyobraźcie sobie przeciętnego Iksińskiego, który pracuje, o dom dba, a jeszcze taniec z gwiazdami musi obejrzeć. Nie ma czasu a pewnie i ochoty na to, żeby się samemu interesować i poświęcać mnóstwo czasu na szukanie kandydatów, programów etc. I albo nie pójdzie w ogóle, albo pójdzie i skreśli na chybił - trafił. Ot i polska demokracja! Nikt nie powiedział, że ma być łatwo, ale skoro to najważniejsze wybory dla przeciętnego Polaka to na miłość boską trzeba umożliwić przeciętnemu Polakowi dostęp do demokratycznej oferty. Bo na razie samorządowcy sami skazują się na etykietkę darmozjadów co chcą się tylko do koryta dopchać

2 komentarze:

Zolvik pisze...

Wygląda to trochę tak, jakby każdy kto nie umie znaleźć sobie porządnego zajęcia pchał się do polityki... :-)

Kasia Suliga pisze...

Badania wykazują że ludzie decyzję apropo wyboru kandydata podejmują parę minut przed wrzuceniem do urny głosu. Po co Pan ma im przeszkadzać?