środa, 2 stycznia 2008

Powroty

No to rozpoczął nam się ten Nowy Roczek. Co przyniesie? Oby jak najlepsze rzeczy. Tak, żeby było nam żal, kiedy się skończy. A ja w Nowy Rok wchodzę z nowymi myślami. To niesamowite jak inaczej działać mogą pewne rzeczy, kiedy się do nich powraca po latach. Przeczytałem "Dzieci z Bullerbyn" Astrid Lindgren. Po raz pierwszy od lat, a konkretnie od czasu, kiedy trzeba było tę książkę przeczytać, czyli od pierwszej klasy podstawówki. To chyba jedyna lektura, co do której nie sposób mieć zastrzeżeń, na dodatek gruba, a jednak nawet jako dzieciak pochłonąłem ją błyskawicznie. No a teraz... Teraz znów przeczytałem ją z zapartym tchem. I polecam każdemu. Bo to troszkę tak, jaby z powrotem zacząć myśleć jak dziecko - z prostotą, naiwnością, ale i z wielką mądrością która, jak się okazuje, właśnie z prostoty się bierze. Zadziwiające jak dorośli z biegiem lat sami sobie komplikują sprawy. Poza tym to życie w zgodzie z przyrodą. Zachwyt nad odblaskami, jakie daje wschodzące słońce odbijające się w wodzie. I to, że praca w domu daje przyjemność, choć jest obowiązkiem. Niesamowite. Każdemu polecam ten powrót. Jednocześnie troszkę zazdroszczę, że niektórzy, jak nieodżałowana Astrid Lindgren, potrafią mimo skomplikowanej dorosłości, wciązż spojrzeć na świat oczami dziecka. A dziś? Na obiad kasza. Jak w Bullerbyn!