niedziela, 23 maja 2010

Tak sobie sądzę, że żądza władzy jest pochodną potrzeby wolności. Czy może, używając języka matematycznego - jej ekstremum... Wolność zatem niejedno ma oblicze.
Zatem wolno - nie szybko! Dobranoc się z Państwem!

wtorek, 18 maja 2010

Pogoda chyba zbaraniała. Albo i ja baranieje od tego zimna i deszczu. Jedynie pies, który na czas tego co się dzieje zyskał pseudonim "Tampon" cieszy się jak dziecko. Ale ponoć goldeny tak mają. Zabrałbym się do usprawnień na mojej stronie, ale muszę najpierw obowiązki spełnić dydaktyczne. I tak sobie myślę: tyle problemów na tym bożym świecie. Jeśli choć dwa, trzy procent studentów będzie próbowało rozwiązywać problemy, o których pisze, to już będzie lepiej. Oby. Póki co zatem, będę podchodził do sprawy od strony teoretycznej. Ostatnio na zajęciach przedstawiony został problem eutanazji. I szlag mnie trafił, bo znów spotkałem się retoryką przeciwników tego "procederu", iż nie powinniśmy się mieszać w sprawy Pana Życia i Śmierci, czyli Pana Boga w skrócie. Niezależnie od tego po której jestem stronie (akurat po żadnej), nie godzę się z taką retoryką, ponieważ Ci, którzy jej używają sami sobie strzelają w stopę. Jeśli bowiem Bóg i tylko on decyduje kto ma umrzeć, to powinniśmy się powstrzymać od podłączania chorych do aparatury podtrzymującej życie, żeby nie stwierdzić, że w ogóle medycyna powinna dać sobie spokój z rozpaczliwym ratowaniem kogokolwiek. Bo przecież to jest też działanie przeciw wyrokom boskim, tyle, że w drugą stronę. Żeby dyskutować i przekonywać, warto używać argumentów racjonalnych, a nie działających wyłącznie na emocje, sumienie. Stop niemądremu doktrynalizmowi. Po to mamy zwoje mózgowe, żeby ich używać i to uczciwie, właśnie jak Pan Bóg przykazał. No to na tyle, bo wracam do obowiązków. I mam nadzieję, że się ten przyrodniczy dyngus skończy niebawem. Alleluja!

poniedziałek, 3 maja 2010

Wyglądało jakbym umarł albo co... W pewnym sensie nie żyłem. I trudno też powiedzieć, abym się własnie odrodził na nowo, lub coś w równię patetyczno - bzdurnym stylu. Po prostu jeśli prawdą jest, że musi być dołek, żeby była górka, to powinno być też prawdą, że w takim dołku to się lepiej nie wypowiadać, bo nam samy to oczyszczenia nie przyniesie, a innym może zaszkodzić. Choć przecież Schopenhauer uważał, że ludziom jest lepiej, jeśli widzą, że innym gorzej. No nic. W każdym razie będąc zajętym sprzątaniem własnego podwórka nie miałem głowy do pisania. Dalej sprzątam co prawda, ale muszę się przecież też trochę otrząsnąć bo zawaliłem parę ważnych spraw i nie to, że mi głupio, ale jakoś tak... Może niezręcznie. Ale życie toczy się dalej, a ja już zaczynam klepać jak potrzaskany, więc jak to twierdził mój ukochany Kurt V jr.: dam odpocząć memu przerośniętemu mózgowi.
Dobranoc się z Państwem :) I tralala!