sobota, 26 stycznia 2008

Smutna farsa

Po raz kolejny płaczki narodowe ruszyły do boju. Strasznie się komentuje tak tragiczne wydarzenia, zwłaszcza, że bierze się wówczas udział w ogólnonarodowej awanturze na temat, który powinien być indywidualnie ropztrywany w sercach. Ale muszę zabrać głos, bo mnie szlag trafia! Jestem absolutnie przeciwny tak chętne ogłaszanym przez Pana Prezydenta żałobom narodowym. Nie służą one niczemu, a już najmniej tym, którzy naprawdę przeżywają tragedię w sercach, umysłach, pustych domach... Reszta się ekscytuje, choć na oczy nie widziała ofiar. Zgadzam się w pełni z tymi, którzy przy tej okazji przywołują choćby pamięć ofiar wypadków drogowych, których każdego tygodnia jest o wiele więcej niż tych, co w samolocie runęli w dół. Zresztą nie chodzi tu o licytowanie się. Chodzi raczej o to, żebyśmy do diabła przestali robić na pokaz to akurat, czego nie trzeba robić na pokaz! A kiedy na dodatek czytam, że Sejm RP, utrzymywany z naszych podatków robi sobie z tej okazji wolne, to już naprawdę siedzieć nie mogę! Mnie się zawsze wydawało, że stanowienie prawa powinno się odbywać w atmosferze względnej powagi (choć warchołom naszym wybranym demokratycznie to najwyraźniej największą trudność sprawia). A tymczasem okazuje się, że dla nich samych to rozrywka jest, jak rozumiem z gatunku cyrkowych. W okresie żałoby bowiem odwołuje się różnego rodzaju imprezy. Skoro tak, ewidentnie dla naszych pożal się Boże posłów debata nad reformą służby zdrowia to niezła impreza. A zatem czeka nas okres od żałoby do żałoby, bo ci, którzy nie załapią się na zabieg w wyniku potwornie długiej kolejki dołączą wkrótce do opłakiwanych. Nasz kraj zaczyna wpisywać się w europejski krajobraz bardzo przykrą cechą: żyjemy przeszłością, opłakujemy zmarłych, ale w nosie mamy tych co (jeszcze) żyją, albo przyszłość tych, którzy są jeszcze mali (z wyjątkiem nienarodzonych, o których chętnie się wywrzaskuje). Wzbiera we mnie złość, kiedy dowiaduje się, że zostają odwołane studniówki. Nie nauczymy młodzieży patriotyzmu, szacunku itp., itd., w ten sposób. Młodzi ludzie z pewnością przejęci są tragedią lotniczą, ale kiedy stają w obliczu odwołanej z tego powodu imprezy, którą ma się raz w życiu, efekt jest odwrotny od zamierzonego - stają się wrogami instytucji państwowych, symboli, tak chętnie wyświechtanego polskiego patosu. I argument, że jest "tylko" przesunięta do mnie nie przemawia! Zabijamy w ten sposób w nich resztkę przywiązania do tego, co nasze, rodzime. I na dziś już skończę, bo sam sie nakręcam pisząc te słowa. Ale wkurza mnie, że muszę żyć w takim środowisku. W kraju, w którym rozum odbiera tym, co mają nami kierować i to jeszcze w naszym imieniu i za nasze pieniądze. I dopóki sami siebie obrzucają błotem, nie będę reagował, bo i sam się nie chcę ubrudzić. Ale kiedy wykorzystują sami dla siebie ludzką tragedię, to już mnie szlag trafia. Naprawdę! Wszystkim życzę więcej racjonalności w domach rodzinnych, skoro w Domu Ojczystym najwyraźniej jej brakuje!