środa, 9 listopada 2016

No to wybrali(śmy)

Siedzę w pociągu do Krakowa, zastanawiając się nad tym co wydarzyło się w Stanach Zjednoczonych. Wygrał Trump. Przeciw wszelkim przejawom zdrowego rozsądku. Moje myśli panicznie wybiegły w przyszłość, lecz zaraz cofnęły się przezornie. Przecież nie wiadomo co będzie. Być może nowy prezydent największego mocarstwa na świecie zacznie dewastować swój kraj tak jak nasza „dobra zmiana”, ale być może nie. Nie zmienimy tego, więc zdecydowanie warto wierzyć w jakąś wyższą siłę „rozsądku ludzkiego świata”. Zamiast tego lepiej zastanowić się co można zrobić, co od nas zależy. A do tego potrzebna jest analiza przyczyn. Skoro wynik wydaje się nierozsądny, zatem aż się samo ciśnie na usta, że ludzie zachowali się nierozsądnie. Zatem co: brak im wiedzy? Zdecydowanie po raz kolejny pokazuje to jak ważna jest w społeczeństwie edukacja. Zwłaszcza tam, gdzie faktycznie ma działać demokracja, która oznacza wolny wybór. Żeby był wolny, musi być świadomy. A z kolei z faktu, że jest wolny, wynika odpowiedzialność zań. Ot taki krąg zaklęty życia społecznego, w którym społeczeństwo ma nie oznaczać stada wymagającego owczarka, lecz grupę ludzi pragnącą mieć wpływ na to, co się z nimi dzieje. Skoro zaś wybory, zarówno w Polsce, jak i w Stanach są jakie są (że o Brexicie nie wspomnę), to znaczy, że coś wzięło górę nad zdrowym rozsądkiem. I kiedy tak myślałem o niedostatkach edukacji, przyszło mi na myśl, że nie jest to absolutnie jedyna przyczyna takiego stanu rzeczy. Chyba nawet nie główna. Sądzę, że tak długo, jak będzie postępować degradacja klasy średniej i pogłębiać będą się podziały pomiędzy obrzydliwie bogatymi cwaniakami a resztą pauperyzującej się coraz bardziej rzeszy ludzi naprawdę ciężko pracujących, tak długo będziemy narażeni na populistyczne indywidua obiecujące ludziom dostatek, bezpieczeństwo a przede wszystkim spokój. Co z tego, że ludzie wykształceni, obyci, otwarci wiedzą co kryje się naprawdę za pewnymi hasłami wyborczymi, skoro za tymi innymi, pozornie prawidłowymi kryją się osoby, których trudno nie kojarzyć z nienajlepszym, żeby nie powiedzieć fatalnym stanem faktycznym rzeczywistości społecznej. Przeciętny „zjadacz chleba”, który na ten  chleb ciężko pracuje i wciąż jest cyckany przez tzw. system naprawdę może mieć dość. Ja nie chcę w żaden sposób usprawiedliwiać na przykład naszych nowych rządów, po których sprzątanie może być robotą nad stajnią Augiasza, jak tak dalej pójdzie. Ja tylko mając przed oczami perspektywę globalną, zaczynam rozumieć ludzi, którzy na złość mamie odmrożą sobie uszy. Którzy wolą zamknąć głowę na konsekwencję złego wyboru pragnąc przede wszystkim zaprotestować przeciwko temu, co mają do tej pory.  Cóż zatem zrobić? Nie przestawać edukować: to zdecydowanie po pierwsze. Jeśli ciężko jest system zmienić od góry, bo nie wierzę w to, żeby ludzie pokroju naszych obecnych rządzących, albo Trump, albo Marine Le Pen, faktycznie zmienili cokolwiek oprócz narobienia bałaganu, to pozostaje nam ustawiczna praca oddolna. Ludzie lepiej wykształceni, lepiej rozumiejący świat, w tym logiczne zależności jakie w nim panują, są w stanie lepiej odnaleźć się w rzeczywistości wokół nich. Bogacenie się świata nie może dotyczyć garstki, skoro cały świat na to pracuje. W przeciwnym razie demokracja stanie się sama dla siebie narzędziem niebezpiecznym, sadzając na pseudotronach, które wypaczają ją samą, ludzi odpowiadających na frustrację społeczną tym, co najłatwiej tę frustrację niweluje: agresją. Czyżbym się na starość stawał socjalistą? Nie wiem, chcę po prostu, aby w świecie panował rozwój zrównoważony: abyśmy mają coraz większą i głębszą świadomość sprawiedliwości, jednocześnie tę sprawiedliwość czynili. Czy to mrzonka? Może, ale w życiu trzeba mieć jakieś ideały. A póki co, dobrze, że jadę na zajęcia. Edukować właśnie.

1 komentarz:

Unknown pisze...

Tak...Drogi Adamie, "kamasutra" intelektualna i rządy pseudoelit czyli dyplomatołów niszczą całkowicie i zaburzają Nasz świat...świat, który powinien być przepełniony mądrością, dobrem, pięknem filozoficznym i mistycznym spojrzeniem na drugiego człowieka...Dobra zmiana to dekadentyzm wtórny, nic wspólnego z dobrem suwerena i jego przyszłością...Te "wybory" rodem z obory to świadectwo w jakim żyjemy społeczeństwie , które w drodze ewolucji i nauki powinno być zrównoważone, rozsądne, mądre...przede wszystkim wyedukowane i do edukowane...